Na podstawie dzisiejszej obserwacji można przyjąć, że bociani jedynak z Przysieczy opuścił gniazdo na dobre. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało... Nie ma go już od 11 godzin. Był rano przed 6:00, po czym dwa bądź trzy razy wylatywał i wracał, a ok. 9.25 wyleciał i już nie wócił. Byłby to stosunkowo wczesny odlot, bo dopiero w 6. dniu od zdobycia umiejętności latania, a w 75. dniu od wyklucia. W ostatnich 2 dniach wyraźnie doskonalił swoje umiejętności - wzlatywał wysoko i krążył nad gniazdem. Jeszcze wczoraj rano widziałem rodzica, kóry go dokarmiał, a dzisiaj już nie. Zwykle po odlocie młodych bociani rodzice przebywają jeszcze jakiś czas w gnieździe, ale tutaj jest inaczej. W ogóle to gniazdo jest dziwne, żeby nie powiedzieć pechowe... Udało się w tegorocznym lęgu dorosnąć tylko jednemu pisklęciu z trzech wyklutych. Dwa pozostałe nie przetrwały prawdopodobnie z powodu jakiejś choroby dróg oddechowych, o czym pisała Pia na początku lipca. Ja sam zainteresowałem się tą bocianią rodziną 14 lipca, kiedy zauważyłem w gnieździe martwe pisklę, o którym informowałem Opolskie Centrum "Avi". I tak zacząłem obserwować codziennie losy ocalałego jedynaka. Był odchowywany inaczej niż młode w innych gniazdach, bo na ogół przebywał sam, a jeżeli był z nim rodzic, to głównie jeden - ten z zielona obrączką - który dziwnie "zniknął" od co najmniej tygodnia... Drugi dorosły bocian przylatywał z pokarmem, ale od razu odlatywał. Młodzik był więc niemal od początku "hartowany" do radzenia sobie samemu - w nocy, podczas burzy, silnego wiatru i upału. To zachowanie jego bocianich rodziców było zupełnie inne od opiekuńczości i troskliwości dorosłych bocianów wobec piskląt na przykład w Pasiece czy w Klekusiowie i Szczytnicy...
No cóż, to był już chyba ostatni młody bocian spośród tych, które mogliśmy obserwować w tegorocznym sezonie legowym dzięki kamerkom. Jest zaobrączkowany, więc być może kiedyś dowiemy się, czy udało mu się przetrwać. Oby szczęśliwie dotarł do celu swojej podróży i do nas wrócił

. Dziękuję wszystkim współuczestnikom tego forum za dzielenie się obserwacjami i emocjami. Akurat los jedynaka z Przysieczy szczególnie mnie poruszył, dlatego właśnie jemu poświęciłem - obok bocianów z Wiciny - najwięcej postów.
I jeszcze na koniec dorzucę kilka zdjęć z dzisiejszego ranka.

