Uršula długo szykowała dołek, kręciła się i była niespokojna.
W poprzednim sezonie bardzo podobnie się zachowywała. Przy składaniu jaj - pomagał jej samiec.
Jeszcze nim cokolwiek się zaczęło,Ulrich, już po niej deptał.
Może przeczuwał, co się świeci.
No i jakoś poszło... Uršulka i Ulrich mają pierwsze jajko
Kiedy Uršula została zwolniona z obowiązków, stał jakiś czas i patrzył jak odlatuje.
Oczywiście przejął opiekę i usiadł na jajkach, ale wcześniej wyrzucił jakiegoś paprocha z dołka.
On kategorycznie mówi śmieciom
"Magiczne" pióro - przemieszcza się razem z Uršulą po gnieździe.
Wychodząc za potrzebą przeniosła je dalej, a kiedy usiadła, dziobem delikatnie je muskała i przyciągała do siebie.
Na stanowisku od rana Ulrich. Ursula przyleciała około 8-mej i chciała go wymienić , ale on nie był zainteresowany.Siadła obok, aby dotrzymać mu towarzystwa.
Dziś karmienie bardzo obfite.Pisklaczki mają wypchane wola i resztę co nie zjadły połknął rodzic. Tuliły się do siebie, zimno tam chyba jest.Jest czwórka
Charakterystyczne kołeczko0 do karmienia, zrzut,łapanie kęsków w pospiechu. Potem przeszukiwanie ściółki ściółki ,.westchnięcie i...czekanie na następny posiłek . Taki jest dzień bociani.
Czwóreczka ma się dobrze,zadbana ,ładnie wyrosła. Chodzą po gnieździe chyba na razie tylko dwa , pewnie najstarsze.Czekają na kolacje , przeszukują ściółkę
Karmień widziałam do godz 16-tej chyba trzy .Tata zrzucił niewiele ,dosłownie kapnął.W międzyczasie lunął deszcz. Wyglądały jak nieszczęsne marabuty.Mama poczęstowała dzieci okolo 15-tej.
Ćwiczenia skrzydeł raczej wyglądały jak osuszanie