Jejciu ,co się stało.Załamana jestem , to NAVA ,najmłodszy bociuś .Przecież wszystko było dobrze, nie było deszczów , nie było oznak żeby źle się poczuł.Cios w samo serce...

A jednak , podobno w nocy był straszny wiatr, deszcz i zimno.Tak jak u nas nagły spadek temperatury do 11 stopni.Odpisali mi znajomi,że to było przyczyną śmierci najmniejszego pisklaczka....



Tak strasznie mi przykro.Wszystkich ich odróżniałam .Obserwowałam od dnia urodzenia i wcześniej
Musze go pokazać , taki już spory był
Ten z lewej
Sam
Z rozłożonym skrzydełkiem
Spory i zdrowy
Żegnaj NAVA,pozostaje żal w sercu