Trochę z opóźnieniem, ale przedstawię pokrótce, co podziało się wieczorem 20 kwietnia'25 i w nocy z 20 na 21 kwietnia'25
Wszystkim już wiadomo, że Jadzia ma bardzo skutecznego w uprzykrzaniu jej życia prześladowcę.
Ów bardzo przystojny, bociani jegomość obrał sobie za ambitny cel przejąć gniazdo Wiciów.
Nagle pojawiła się też samiczka, która dołączyła do prześladowcy, albo jest to niezależna agresorka.
Jadzią zaczął się interesować miły, siwopióry młodzieniec.
Siwopióry, nie z umaszczenia, ale z osiadłej na jego piórach sadzy, ponieważ przesiaduje przy czynnym kominie. Odkąd śnieżno-białopióra Jadzia poznała młodzieńca, na jej piórach też zaczęły pojawiać się siwe przebarwienia

Jest 20 kwietnia'25, piękny wieczór, godzina 20:44.
Jadzia i Wicek, bo tak został nazwany jej nowy kandydat na partnera, odpoczywają w gnieździe
1/zdjęcie.
Niedługo jednak trwała sielanka, bo o 20:47 na gniazdo nastąpił nalot, ale sami zobaczcie, że trudno się doliczyć i rozpoznać kto i co, bo to była jedna wielka kotłowanina. Nawet uczestnicy tego zajścia przestali się rozpoznawać



Mogliśmy jedynie przypuszczać, że atakującymi są stały prześladowca Jadzi z obcą nam samicą
2/zdjęcie
W dalszym starciu w gnieździe pozostały obca samiczka (po lewej), Jadzia (po prawej) i Wicek
(w środku)- jeden samiec, bo stały agresor z jakichś powodów się wycofał...

Wicek najpierw wypchnął z gniazda obcą, po czym obrócił się i z rozpędu wypchnął z gniazda Jadzię
3 i 4/zdjęcie